Taka w amerykańskim stylu ładna historyjka. Wystylizowani aktorzy, podkolorowane zdjęcia, wszystko odpicowane jak ta lala. Dobrze się to ogląda a po wyjściu z kina od razu zapomina
Czytałam książkę, bo jest bardzo modna w czytelniczych kręgach. Niestety, tak samo średnia jak film. Zachwyty niezrozumiałe.
Popieram w 100%. Książka bardzo długo się rozkręcała, później było trochę akcji /napięcia i to byłoby tyle. Raczej do tego tytułu już nie wrócę.
Jeju, jak dobrze, że nie tylko ja mam takie zdanie. Właśnie kończę słuchać książki i jestem mega rozczarowana
Takie romansidło, liczyłam że sie wzruszę, bo tu pisali, jak to oczy załzawione, a tu nic :). Ale piękne widoki za to
Tak, miałam dopisać, że trochę zmieniam zdanie, bo kilka dni chodził mi ten film po głowie, zwłaszcza ta więź z przyrodą, że w smutku ją pocieszało, że na ganek przyleciał krogulec. Przyroda rzeczywiście potrafi pocieszyć. I że natura nie jest okrutna, tylko ma swoje sprytne sposoby na przetrwanie (do zastanowienia). Książkę też już przeczytałam, podobała mi się (choć nie lubię tematów sądowych, ale w końcu ten wątek też przeczytałam). I w ogóle ten wątek samotnej dziewczyny na mokradłach na swój sposób porusza.
Nawet najbardziej poruszające historie, niecodziennie obierane wątki, dające do myślenia akcenty, nie przebiją się przez tandetne, jałowe przedstawienie. A według mnie taka była książka. Nie do przebrnięcia, nie do wtopienia się w bohaterów i fabułę. Postaci oderwane od rysów psychologicznych, sztampowe rozwiązania, sporo naciągnięć. W tym kontekście film był o piętro lepszy, bo coś tu zaczynało już grać, ale nadal: to typowy wyciskacz łez - oczywiście uroniłam ich nawet kilka, tak jak na Mój przyjaciel Hachiko. Ja jestem bardzo podatna na takie chwyty ;).
Ach więc tak myślisz o książce:) ja lubię literaturę popularną, i nie przeszkadzają mi tanie chwyty :) zresztą doczytałam do końca, a to już coś, bo często przerywam w połowie, jak mi się nie podoba. Zresztą ten świat był przedstawiony plastycznie. Czytałam ostatnio trochę klasyki, tam dopiero są tanie chwyty!:) ktoś nawet nazwał jedną z naszych znanych klasycznych pisarek utalentowaną oszustką :). Dość często też płaczę na filmach :), choć uwielbiam też komedie. Nie pamiętam jak to było z Hachiko, ale to z pewnością wyciskacz łez.
O to to. Czułam się jakbym oglądała animowaną Pocahontas, tylko już chyba wyrosłam.