Nie rewelacja, ale ogląda się z przyjemnością. W całej masie sztampy "made in Hollywood" wyróżnia się klimatem i oryginalnością. Należy też docenić główną bohaterkę - jeśli to prawda, że aktorka sama śpiewała wszystkie piosenki.
Caine fajnie zaśpiewał i to wszystko co dobre. Reszta to typowy obrazek obyczajowy
brytolskiego drobnomieszczaństwa i wulgarności co potwierdzam własnoocznie.